Drugi blog

Mój drugi blog
link: Szalone Życie Sp. z o.o.

czwartek, 6 listopada 2014

Drugi Blog

Jak nazwa wskazuje, założyłam już drugiego bloga. Tutaj macie krótki opis i link pod spodem.

Gdy Elizabeth dowiaduje się o swoim pochodzeniu, przenosi się do nowej szkoły. Poznaje tam dużo osób, a kilka z nich wkrótce sprawi, że jej świat stanie do góry nogami. Jednym z wielu pytań nękających ją codziennie będzie: Ale o co tu chodzi?

Szalone Życie Sp. z o.o.

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 2

Pip, pip! Pip, pip! Budzik zadzwonił, informując Eleanor, że nadszedł 10 sierpnia. Dziewczyna stwierdziła, że nie chce jej się wstawać, ale przypomniała sobie jaki to dzień. Przecież Jack miał z nią iść do biblioteki! Doprowadziła się do porządku i przez pół godziny szykowała ubranie. W końcu wybrała szare legginsy oraz miętową bluzkę bez rękawów i zeszła do kuchni. Pomieszczenie było nowocześnie urządzone. Czarny i biały zdecydowanie dominowały, ale detale były w pomarańczowej barwie. Kate podała jej kanapki z szynką, więc dziewczyna usiadła na krześle i zabrała siędo jedzenia. Wtedy usłyszały dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.- powiedziała ciocia.
To był Jack.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się.
„ Ma bardzo ładny uśmiech”, pomyślała El pochłaniając drugą kanapkę.
- Cześć Jack!- Kate odwzajemniła uśmiech- Eleanor jest już prawie gotowa. Może wejdziesz?
- Dziękuję.
Korytarz o beżowych ścianach prowadził do kuchni, oddzielonej od salonu pół ścianką.
- Hej.
- Cześć.- odpowiedziała.
 Pociągnęła ostatni łyk herbaty, sięgnęła po swoją torbę i odwróciła się w stronę chłopaka.
- Gotowa?- zapytał.
Pokiwała głową. Ruszyli do wyjścia. Założyła szarą bluzę i czarne baletki.
- Pa ciociu! Nie czekaj na mnie z obiadem, bo wrócę dzisiaj później.- przyjaciele wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Do widzenia!- zawołał Jack.
- Cześć!- usłyszeli przytłumiony głos ciotki.
            Wyszli na zewnątrz i skierowali się w stronę biblioteki. Słońce przyjemnie grzało w plecy, a wszędzie unosił się zapach pięknego, letniego poranka. To wszystko sprawiało, że uśmiech sam cisnął się dziewczynie na usta.
- Ze mnie się śmiejesz?- spytał po chwili milczenia chłopak, któremu również udzielił się ten nastrój.
- Nie.- odparła chichocząc, co nie brzmiało zbyt przekonująco.
- Na pewno?
- Tak. Zmieńmy temat.- zaproponowała- Z kim rywalizujesz w zawodach?
- Z Lukiem, Connorem i kilkoma chłopakami z innych klubów.
- Ehmmm… Lubię Luke’a. Przystojny jest.- zażartowała.
- Ej! A ja to co?!- obruszył się.
- No dobra. Ciebie lubię bardziej.- przyznała.
            Po drodze rozmawiali o wszystkim i o niczym. Jak prawdziwi przyjaciele, którymi zresztą byli. Stanęli przed biblioteką. Był to ogromny, zabytkowy budynek, cały we freskach. Eleanor uważała, że pochodził z Baroku, ale nie mogła być pewna. Na portalu widniała inskrypcja Hermanna Hesse:
„Jedynie miłość nadaje sens życiu. Dlatego im bardziej będziemy zdolni do miłości, tym bardziej sensowne będzie nasze życie”
Weszli do środka.
- Dzień dobry proszę pani!- zawołała.
- Witaj, moja droga.- szczupła sylwetka Anaice wyłoniła się zza jednej z kolumn, których było tam pełno- A kto to?
- To jest Jack. Chciałby pomóc dzisiaj w porządkach.
- W takim razie najpierw posegregujcie nowe książki, a potem powiem wam co dalej.- powiedziała i szybko się ulotniła.
- Trochę dziwna.- stwierdził chłopak.
-  Zwykle taka nie jest. Może ma zły dzień?
            Zabrali się do roboty. Szło im całkiem nieźle. Byli w połowie, kiedy zrobiła się 11.00 i przyszedł czas na drugie śniadanie. Usiedli przy jednym ze stolików w czytelni. Znowu zaczęli rozmawiać.
- Byłaś kiedyś w którymś z tych pomieszczeń?- spytał w pewnym momencie Jack, wskazując drzwi po ich lewej.
- Nie. Nie wolno tam wchodzić. Możemy przebywać tylko w głównej sali i czytelni.
- Dalej! Zobaczymy co tam jest- zaproponował i zerwał się z miejsca.
- No… Nie jestem pewna czy to dobry pomysł…
- No chodź, będzie fajnie…
- Niech ci będzie.- uległa.
Jack sprawdził czy nikt ich nie widzi. Zakradli się do drzwi i cicho je otworzyli. Stały tam regały ze starymi, grubymi książkami. Przez zasłony wpadało tylko trochę światła. Na gładkiej posadzce stały małe stoliki i krzesła wyłożone poduszkami. Postanowili wejść do środka.
- Widzisz? Nic ciekawego. Możemy już wracać?- El była wyraźnie zniecierpliwiona.
- Zaczekaj- odparł.
Podszedł do jednej z półek i zdjął z niej jakąś książkę.
- Jakie piękne okładki!- zawołał- Spójrz, ta jest pozłacana!
Eleanor podbiegła, by lepiej się przyjrzeć, ale po drodze potknęła się, upadła i nacisnęła na jedną z płytek podłogowych.
- Nic ci nie je…? Oooh!- krzyknął chłopak.
Po chwili doszedł do siebie i pomógł dziewczynie wstać. Wtedy ona też to zobaczyła. Otóż fragment jednej ze ścian przesunął się ukazując duże, dziwne lustro.

***
Miało ono złotą ramę ozdobioną motywem pnączy. Na samej górze widniał srebrny, lekko niebieski, lśniący sztylet.
- Czy to jest ukryta kamera?- zapytała Eleonor.
- Szczerze wątpię, ale kto ich tam wie?- odpowiedział Jack.
Dziewczyna podeszła do lustra i zawołała zdziwiona.
- O matko!
- Co się stało?- spytał zaniepokojony chłopak, po czym sam zamarł w bezruchu, spoglądając w lustro.
Wyglądali inaczej niż normalnie. On wyglądał jak prawdziwy wojownik. Kremowa koszula ze złotymi wzorami, brązowe spodnie i ciężkie buty z klamrami, a do tego skórzany pas i miecz w pokrowcu nadawały mu charakteru. Ale dopiero, kiedy spojrzał na El szeroko otworzył oczy. Miała na sobie elegancką, błyszczącą suknię bez ramiączek w kolorze brzoskwini. Jej włosy były pofalowane i upięte w wysoki kok, a na twarzy widać było delikatny makijaż. Wszystko to sprawiało, że wyglądała tak pięknie, jak świeży pączek kwiatu
- To jakaś magia, czy co?- mówiąc to dziewczyna dotknęła lustra.
Jej ręka przeniknęła przez jego powierzchnię. Zanurzyła drugą dłoń. Ona także zatopiła się w środku.
- Wygląda na przejście. Zobaczmy dokąd prowadzi.- zaproponowała.
- Teraz tak mówisz, a co było przed chwilą?- zauważył- Bałaś się, że ktoś nas przyłapie.
- Daj spokój.
- Ok. Pójdę pierwszy.
Wziął rozpęd, skoczył i zniknął we wnętrzu przedmiotu. Przez chwilę się nie pokazywał. Eleanor zalała fala strachu.
„A jeśli coś mu się stało?”, pomyślała.
Wzięła się w garść, odetchnęła głęboko i wolno podeszła do tajemniczego przedmiotu. Nagle coś chwyciło ją za rękę i zanim się obejrzała, z towarzyszącym temu przeraźliwym wrzaskiem, znalazła się po drugiej stronie lustra.


Hej! Mam nadzieję, że się podobało. Czekam na wasze opinie. Następny rozdział dodam mniej więcej za tydzień, chociaż nie wiem czy mi się uda.
Zuzanna SweetieM